Upały tymczasowo odeszły, wraz z nimi słońce schowało się za chmurami - zaczął padać deszcz, co robi się w taką pogodę, oczywiście siada się do rękodzieła. Pewnego popołudnia szwendałam się po sklepie i w koszu wyprzedażowym zobaczyłam smutnie wyglądającą ramkę na zdjęcia. Pomyślałam sobie że przecież to piękny przedmiot choć brakuje mu troszkę charakteru. I jak zwykle to bywa ulitowałam się nad tą sierotką.
Nie trzeba było dużo dokładać aby stała się wyjątkowa, wystarczyło parę nitek z firanki takiej "makaronowej" ,oczywiście były to resztki jakie zostały mi po jej przycięciu do odpowiedniej długości i dosłownie trzech perełek z babcinego naszyjnika, wszystko zostało misternie skręcone i przyklejone do ramki.
Jak wyszło oceńcie same.
A tak wyglądała wcześniej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz